Często możemy usłyszeć, że seks jest przereklamowany. Obojętnie jaki mamy stosunek do tego stwierdzenia, faktem jest, że seks stał się dość powszechny w naszej kulturze. Na tyle powszechny, że każdy wydaje się wiedzieć o nim wszystko. Istnieją strony, blogi, „specjaliści”, którzy od zaraz gotowi są powiedzieć Ci czy Twój (czy Wasz) seks jest w porządku, bądź czego w nim brakuje. Należy więc podkreślić wyraźnie, że to jak seks oddziałuje na dany związek zależy przede wszystkim od potrzeb poszczególnych partnerów. Optymalna częstotliwość, intensywność, sposób czy miejsce są wyrazem indywidualnej normy pary. Jeżeli Ty i Twój partner potrzebujecie siebie seksualnie raz na miesiąc i pozostajecie szczęśliwi- to żaden psycholog nie powinien „wmawiać” Wam, że jest inaczej. Jeżeli lwią część wieczoru i nocy spędzacie na seksie, tak że słychać Was w sąsiedztwie- zasada pozostaje ta sama. Nikt nie ma prawa narzucać Wam jako parze, ile, kiedy i jak macie ze sobą współżyć. Dzisiejsza psychologia stawia sprawę jasno- jedyne kryteria dobrego seksu między ludźmi to wzajemna zgoda, przyjemność i komfort. Mając to raz na zawsze ustalone, przejdźmy do dobroczynnego wpływu jaki seks ma na związek.
Seks zbliża partnerów i jest to niepodważalne i bezdyskusyjne. Możemy znać kogoś bardzo długo, jednakże nawet długoletni przyjaciele po przysłowiowym „pójściu do łózka” odkrywają się niejako na nowo. Czujemy, że coś się zmieniło. Wytworzyła się całkiem inna jakościowo więź. Nawet gdy nastąpiło to raz, nigdy nie wrócimy do poprzedniej relacji. Seks zbliża ludzi a zbliżenie to następuje przez dotyk. Kontakt z drugim człowiekiem, z jego ciałem i emocjami. Ten fizyczny, erotyczny, seksualny dotyk wytwarza poczucie bliskości. W takiej atmosferze wzrasta poziom wzajemnego zaufania. Odkrywamy się (dosłownie i w przenośni) przed partnerem. Odkrycie zawsze wymaga odrobiny zaufania. Seks wprost działa niczym dobra zaprawa- umacnia relację. To biologicznie potwierdzone- w trakcie współżycia organizm wytwarza duże ilości oksytocyny, czyli hormonu przywiązania (to ten odpowiedzialny min. za instynkt macierzyński). Niektórzy badacze twierdzą, że w naszym mózgu istnieje cały osobny system neuronalny nazywany systemem pożądania. Główny ośrodek decydujący o seksualności męskiej składa się z obszarów przedwzrokowych podwzgórza, natomiast epicentrum seksualności żeńskiej to brzuszno-przyśrodkowe podwzgórze. Podczas seksu, a szczególnie podczas orgazmu dochodzi do pobudzenia neuronalnego tych ośrodków, w konsekwencji czego wydzielają się oksytocyna i opioidy, których tak bardzo pożądamy. Biologicznie podsumowując- kochając się niejako „otwieramy” nasz mózg na drugą osobę. Staje się ona dla nas po prostu szczególna. Seks co ważne rozładowuje napięcie seksualne. Regularne współżycie seksualne nie tylko zbliża ludzi, ale zaspokaja wrodzone potrzeby jak popęd seksualny. Tutaj tkwi magiczny sekret seksu. To dlatego seks jest tak niepowtarzalny- jednocześnie zaspokaja nas oraz wzmacnia poczucie bezpieczeństwa przy konkretnej osobie. Dodatkowo badania wskazują jednoznacznie, że stały seks jest niezastąpionym źródłem szczęścia w związku. Według Amy Muise (Uniwersytet Toronto) punktem granicznym dla obopólnego zadowolenia partnerów jest seks raz w tygodniu. Uprawiany rzadziej powoduje spadek zadowolenia w związku.
Tak długo jak seks przynosi zaspokojenie, odprężenie, przyjemność i komfort obu partnerom, pozostaje trwałym źródłem szczęścia i bliskości w relacji. Jednakże należy pamiętać, że przy wszystkich dobroczynnych skutkach, seks może wcale nie wyrażać bliskości czy intymności. Seks wykorzystywany instrumentalnie z czasem staje się źródłem konfliktów i niezgody. Może on świadczyć o głębszych problemach interpersonalnych czy nawet uzależnieniu behawioralnym. Należy pamiętać, że seks jest szczególną drogą komunikacji w związku, jednakże nie jest lekarstwem na wszystkie trudności między partnerami.