Dziś bardziej niż kiedykolwiek podkreśla się dobre „dopasowanie partnerów”. Ludzie inicjując i pielęgnując związki kierują się świadomością własnych potrzeb jak i wrażliwością na potrzeby drugiego człowieka. Czas gdy młodzi nieświadomi życia nastolatkowie bądź początkujący dorośli (około dwudziestoletni) odchodzi niezaprzeczalnie w niepamięć. Dziś proces wyboru właściwego partnera znacząco wydłużył się w czasie, a jedna i druga strona zostawiają sobie przestrzeń na zmianę decyzji w każdej chwili. Jednym z kluczowych elementów wspomnianego wyżej „dopasowania” jest satysfakcja seksualna obu partnerów. Zwykle to jak się czujemy w intymnym kontakcie z drugą połówką, rzutuje na ocenę całej relacji. Dlatego też trudno pokusić się niektórym parom o ewaluacje związku gdy tego seksu po prostu nie ma. Poniżej omówimy najczęstsze bariery przed inicjowaniem i podtrzymywaniem kontaktu seksualnego w takich związkach.
Na samym początku należy wyjaśnić jedną rzecz – sama nieobecność seksu nie musi być czymś negatywnym. Jeśli abstynencja seksualna jest wynikiem wierności pewnym osobistym zasadom bądź wyrazem przekonań religijnych czy światopoglądowych, to nie powinniśmy traktować takiego zachowania jako „niezdrowego”. Każdy ma prawo do kierowania własnym postępowaniem w zgodzie z samym sobą. Prawdziwa wolność seksualna uznaje również abstynencję. Problem pojawia się wtedy, gdy taka abstynencja nie jest pochodną świadomych decyzji czy wyrazem czyjejś tożsamości. Jeśli osoba nie podejmuje kontaktu seksualnego w związku z powodu jakiegoś podświadomego lęku, wtedy mamy do czynienia z tzw. barierami przed seksem.
Najczęstszym źródłem takiej zachowawczej postawy jest lęk przed niesprostaniem wysokim wymaganiom partnera seksualnego. Nieraz zdarza się tak, że młody mężczyzna bądź młoda kobieta odczuwają naturalne podniecenie seksualne, które zanika w momencie kiedy partner inicjuje bardziej intymny kontakt. Mózg podszyty lękiem o ocenę własną reaguje obronnie i paraliżuje zdolność do wejścia w taką interakcję. Wyobrażone wysokie wymagania partnera są zazwyczaj pewną formą projekcji naszych własnych oczekiwań co do swojej osoby i sprawności seksualnej. Tworzymy pewną iluzję, że nasz partner wymaga niejako od nas idealnej sylwetki, niespotykanych zdolności „łóżkowych” oraz nieludzkiej wręcz odporności na zmęczenie i kondycji seksualnej. Iluzja ta powstaje w naszym umyśle w wyniku własnych standardów, które tworzymy dla samego/samej siebie.
Dlaczego tak się dzieje?
Cóż, część psychologów łączy coraz powszechniejszy (szczególnie wśród młodych) lęk przed rzeczywistym seksem, z postępującą pornografizacją społeczeństwa i kultury. Treści pornograficzne obecne są na każdym kroku, a młode pokolenia z nieograniczonym dostępem do nich, mają skłonność do „odrealniania” samego seksu jak i naturalnego obrazu ludzkiego ciała. Nierealne standardy, które tworzą, są kopią staranie wyselekcjonowanych aktorów, którzy odgrywają „sceny seksualne” w specjalistycznych warunkach. Konsekwencjami powyższego jest ogólnie dominujący lęk z powodu niesprostania własnym wymaganiom, a w następstwie wycofanie się ze współżycia seksualnego, oraz brak naturalnie odczuwanego podniecenia na widok zwykłego partnera obecnego w świecie rzeczywistym. Młody mózg, przebodźcowany podrasowanymi obrazami, nie potrafi się zadowolić światem zwyczajnym. Jedno i drugie zachowanie jest niezdrowe, a co więcej ogromnie krzywdzące dla partnera.
Strategia wychodzenia z obszaru podświadomego lęku przed własną seksualnością i jej rzeczywistym obrazem, opiera się na detoksie nie tylko od treści pornograficznych ale szerzej od uczestnictwa w wirtualnym życiu. Nasz mózg w codziennym kontakcie ze wszystkimi aplikacjami i mediami społecznościowymi wytwarza tyle dopaminy co przy kilku stosunkach seksualnych. Nic więc dziwnego, że zwykła seksualna aktywność nie jest dla niego już tak atrakcyjna.