Coraz więcej osób korzysta z portali randkowych na całym świecie a Polska nie jest tu wyjątkiem. Tylko z Tindera obecnie korzysta ponad 100 mln osób, a internetowych społeczności randkowych w naszym kraju jest ponad 80! Populacja ludzi szukających przysłowiowego „szczęścia” w miłości za pomocą Internetu wzrasta z roku na rok. Jednocześnie publikowane są raporty sugerujące, iż jedynie 5-10% użytkowników portali randkowych znajduje happy end w postaci trwałego związku. Czy więc randkowanie w sieci może być początkiem takiej relacji?
Na sam początek należy przyjrzeć się czym jest portal randkowy. Najbezpieczniej jest posłużyć się tu znanym powszechnie powiedzeniem: jeśli coś online jest za darmo to Ty jesteś produktem. Wyraża to jeszcze starszą zasadę, że nic nie jest w życiu za darmo. Nasza aktywność online (też ta na portalach społecznościowych) jest dochodowa dla właścicieli portali czy reklamodawców. Dlaczego to ważne w tym kontekście? To proste- ciężko sobie wyobrazić dochodową platformę internetową, która miałaby szybko łączyć ludzi w szczęśliwe pary. Taki klient nie przynosiłby żadnego dochodu. Wystarczyłoby kilkukrotne użycie danej aplikacji czy parę postów na portalu randkowym, w efekcie czego znajdywalibyśmy tą idealną drugą osobę i… będąc szczęśliwi, rezygnowalibyśmy z subskrypcji. Opłacanie kolejnych miesięcy będąc już w satysfakcjonującym związku byłoby najzwyczajniej bezsensu. Wiara więc w to, że istnieje dobry algorytm, który wyszukuje specjalnie dla nas przeznczonej i „dopasowanej” osoby jest po prostu powszechnym błędem i wyrazem naiwności.
Następną trudnością jest wspomniane już „dopasowywanie się” osób na takich portalach. Po pierwsze, ludzie ogólnie mają tendencję w normlanym niewirtualnym życiu do przedstawiania siebie w lepszym świetle. Autoprezentacja, szczególnie przy pierwszym spotkaniu, czyli tzw. pierwsze wrażenie stanowi bardziej wyraz tego jak chcemy być postrzegani bądź co uważamy za atrakcyjne społecznie niż to jacy rzeczywiście jesteśmy. Anonimowość w Internecie zmaga jeszcze tą naturalną skłonność do nadprezentacji. W obiektywnym świecie, aby prezentować się wyższym mogę ubrać nieco wyższe buty, w Internecie mogę wpisać po prostu wzrost jaki chcę. Udowodnić to przerobionymi bądź nawet nieswoimi zdjęciami. Z jednej strony mamy więc takie zjawisko jak zakłamywanie czy fałszowanie rzeczywistości, czyli te wszystkie manipulacje, które stosujemy w sieci, aby przedstawić się jak najatrakcyjniej dla potencjalnych partnerów, z drugiej zaś strony możemy zaobserwować brak oczekiwań wobec partnera. Co to znaczy? Ludzie poszukujący drugiej osoby (nie tylko w Internecie) nie wiedzą zazwyczaj czego szukają. Wiedzą tylko tyle, że nie chcą być samotni i że będą wiedzieć czy ta konkretna osoba spełni ich oczekiwania w momencie jak ją spotkają. Można wypisać wszystkie zainteresowania i wszystkie rzeczy, o których wiemy, że przeszkadzają nam w codziennym życiu i z których nie chcemy u naszego partnera, jednakże dopiero rzeczywiste spotkanie dwóch osób może zweryfikować te założenia. Być może chłopak, który idealnie „pasuje” do Ciebie w Internecie okaże się zwykłym nudziarzem, z którym nie będziesz potrafiła wytrzymać na pierwszej randce nawet pięciu minut. A może dziewczyna, którą algorytm wykreślił z Twojej potencjalnej listy okaże się w rzeczywistości tak niezwykła i interesująca, że z chęcią podejmiesz nowe hobby i aktywności byle być z nią?
Powyższy tekst nie jest wyrazem braku zaufania do portali społecznościowych jako takich. Autor w swoim najbliższym otoczeniu i rodzinie posiada co najmniej kilka par, których relacja rozpoczęła się dawno temu właśnie poprzez randkowanie w sieci. Dwa z tych związków zakończyły się nawet małżeństwem trwającym do dziś i wspólnym potomstwem. Jednakże to na co należy zwrócić uwagę podejmując decyzję o randkowaniu w Internecie to fakt, że żaden cudowny algorytm nie został stworzony tylko po to aby czynić samotnych ludzi szczęśliwymi w związkach, oraz, że zarówno oczekiwania jak i prezentacja mogą być iluzją, która nie wytrzymuje weryfikacji w rzeczywistym świecie