Alkohol to chyba najbardziej znany, używany, nadużywany i dostępny środek psychoaktywny na świecie. Obecny w kulturze człowieka od tysięcy lat. Co chwila możemy usłyszeć o nowych odkryciach archeologicznych datujących starożytne browary gdzieś w Egipcie czy nawet starszych cywilizacjach. Co takiego jest w samym alkoholu, że raz odkryty, pozostaje z człowiekiem na lata (w perspektywie indywidulanej) oraz na całe tysiąclecia (z punktu widzenia nas jako gatunku)?
Tajemnica alkoholu tkwi w jego działaniu. Alkohol etylowy działa według tzw. modelu dwufazowego opracowanego przez badacza Allana Marlatta. W początkowej fazie alkohol działa pozytywnie pobudzająco (gdy stężenie we krwi i mózgu rośnie), następnie w okresie jego spalania i spadku nasilają się reakcje o charakterze sedatywnym- uspokajającym. Alkohol jest ewenementem wśród substancji psychoaktywnych, gdyż zazwyczaj mają one wyraźnie określone działanie jednofazowe np. pobudzający efekt kokainy czy amfetaminy. Jednorazowe spożycie alkoholu uwalnia peptydy opioidowe hamujące neurony GABA kontrolujące neurony dopaminowe w efekcie czego zwiększa wydzielanie dopaminy w jądrze półleżącym i nasila wydzielanie endorfin w przysadce mózgowej, podwzgórzu, jądrze półleżącym i polu brzusznym nakrywki. Małe dawki aktywują dopaminę, jednakże przewlekłe używanie prowadzi do obniżenia poziomu dopaminy co skutkuje słabszą aktywnością neuronów dopaminergicznych w efekcie czego utrzymuje się nastrój dysforyczny- osłabiona zdolność do przyjemności. Tak samo podczas upojenia alkoholowego aktywuje się neuroprzekaźnik GABA co przejawia się spowolnieniem ruchowym, obniżeniem koncentracji uwagi i koordynacji. Przewlekłe używanie alkoholu prowadzi do obniżenia aktywności GABA co przejawia się podwyższoną tolerancją na jego sedatywne efekty (i koniecznością zwiększenia dawek). Podobnie jest z noradrenaliną- małe dawki podwyższają jej stężenie co daje efekt pobudzenia, większe ilości obniżają poziom co jest odczuwane jako senność. Te działanie odpowiedzialne jest za uzależnienie fizyczne, czego objawem jest już wspomniany wzrost tolerancji (konieczność sięgnięcia po większe dawki). „testem” na to czy osoba jest fizycznie uzależniona od alkoholu może być wystąpienie objawów abstynencyjnych, czyli zespołu zachowań i odczuć pojawiających się przy braku alkoholu w organizmie np. drażliwość, wybuchowość, drżenie, nadmierna potliwość itd.
Co więcej- alkohol uzależnia również psychicznie! Badania mówią wyraźnie- osoby, które mają większe oczekiwania co do „korzyści” wynikających z picia, rzeczywiście przeżywają efekty stymulujące (w pierwszej fazie działania alkoholu) jako silniej odczuwane. Przy powszechnym dzisiaj modelu szybkiego picia, czyli spożywania czterech/pięciu i więcej jednostek alkoholu w dwie godziny, oczekiwany „pozytywny” stan upojenia pojawia się już w ciągu pierwszej godziny konsumpcji, doprowadzając do szczytowego doświadczenia, a w następnych godzinach dominują efekty sedatywne. Wzorzec ten jest niebezpieczny i szeroko rozpowszechniony w kulturze młodszego pokolenia, gdzie od rozpoczęcia imprezy/wejścia do baru, do szczytu „pozytywnego” stanu, nie mija dwie godziny. W tym tkwi silna iluzja i urok tej substancji. Oczekując dobrej zabawy po alkoholu, wpisując się w powszechnie panujący model napadowego picia, rzeczywiście odczuwamy ten stan, co do którego mięliśmy nadzieję, że wystąpi. Czujemy się świetnie, w centrum towarzystwa, rozhamowani społecznie, nic nas nie powstrzyma na spotkaniu towarzyskim, ze wszystkimi odczuwamy taką bliską niesamowitą więź… A gdy pojawią się szkody np. finansowe czy emocjonalne to nie będziemy ich dokładnie pamiętać, gdyż zostaną przykryte fazą sedatywną. A jeśli nawet do świadomości przedrze się to jak nieodpowiedzialnie się zachowaliśmy wieczór wcześniej to mamy gotową (społecznie akceptowalną!) racjonalizację: to było po alkoholu (czytaj to się nie liczy!) pozwalającą na dalsze życie w iluzji, że wszystko jest ok.